Wywiad z Kacprem Rybińskim, autorem „Upadku Nadziei”

 20.03.2017 |  ,

31 marca ukaże się debiutancka książka Kacpra Rybińskiego pt. Upadek Nadziei. To lektura skierowana do miłośników fantastyki i dobrej literatury. Poznajcie kulisy powstawania utworu oraz samą postać naszego nowego Autora!
Wydawnictwo Dygresje: Kiedy pojawił się pomysł napisania Upadku Nadziei?

Kacper Rybiński: Mniej więcej półtora roku temu.

upadek_nadziei_mockup

WD: Czy pisanie książki było dla Ciebie kuracją na poradzenie sobie w nowej sytuacji, jaką była dla Ciebie przeprowadzka do obcego kraju? Twoi bohaterowie też nagle znajdują się w nowym miejscu, w którym muszą stawić czoła dotychczas niecodziennym dla nich sytuacjom. W jakim stopniu utożsamiałeś się z nimi, opisując ich przygody?

KR: Gdy zacząłem pisać, byłem już w zasadzie przyzwyczajony do życia za granicą. Była to raczej kuracja na rutynę, która mi wówczas dość mocno doskwierała. Myślę, że moja przeprowadzka faktycznie mogła wywrzeć jakiś wpływ na przygody moich bohaterów (wygnanie Rity-moja przeprowadzka), ale dopiero teraz dostrzegam te podobieństwa, w czasie pisania w ogóle o tym nie myślałem. Od początku bardziej utożsamiałem się z Ritą niż z Tero.

WD: Jak długo trwał proces pisania książki? Co sprawiło Ci największą trudność?

KR: Pisałem nieregularnie do kwietnia zeszłego roku, potem wziąłem się w garść i miesiąc później ze zdumieniem stwierdziłem, że książka gotowa. W sumie cały proces trwał około roku, ale gdybym był bardziej sumienny, spokojnie napisałbym ją w połowie tego czasu. Gdy skończyłem wątek o drwalu, cieśli i Lissandrze, miałem w głowie zakończenie, ale nie miałem zielonego pojęcia, jak wypełnić tę lukę między nimi. Wymyślanie, jak zgrabnie dojść do zakończenia było największą trudnością. Chciałem, by książka była dłuższa, miała co najmniej 300 stron, jak przystoi na porządną powieść. Potem stwierdziłem jednak, że sztuczne przedłużanie książki nie jest dobrym pomysłem, postawiłem na jakość, nie na ilość i myślę, że to była dobra decyzja.

WD: Czy masz swojego ulubionego pisarza? Jeśli tak, w jakim stopniu inspiruje Cię jego twórczość?

KR: Mam kilku, z żyjących jeszcze to będzie George R.R. Martin, Stephen King, Andrzej Sapkowski. Jak każdy, moim zdaniem, pisarz fantastyki, inspiruję się twórczością Tolkiena (w końcu to on jest twórcą gatunku), natomiast jeśli chodzi o dialogi i styl pisania, to inspiracją jest dla mnie twórca “Wiedźmina”.

WD: Skąd zafascynowanie fantastyką?

KR: Pozwala się oderwać od codzienności. Wychowałem się na “Gwiezdnych Wojnach” i Harrym Potterze, moje upodobania do tej pory się nie zmieniły. Gdy czytam dla przyjemności, niemal zawsze sięgam po fantastykę.

_dsc0697

Źródło: archiwum prywatne Autora

WD: Główni bohaterowie Twojej powieści, nastolatkowie Rita i Tero, początkowo nie darzą się sympatią. Z biegiem czasu, dzięki szeregowi niefortunnych zdarzeń, zbliżają się do siebie i zostają przyjaciółmi gotowymi do największych poświęceń. Jak bardzo Twoim zdaniem przyjaźń jest ważna w życiu? Czy sądzisz, że różnica płci nie stoi na przeszkodzie w jej nawiązaniu?

KR: Nie twierdzę, że przyjaciele są niezbędni do życia, bo to nieprawda. Ale życie bez przyjaciół to jak picie kawy bez cukru. Jak ktoś chce, proszę bardzo, ale dla mnie jej smak jest nieznośny. Różnica płci nie powinna być przeszkodą, może na poziomie szkoły podstawowej, ale nie dla dojrzałych emocjonalnie ludzi.

WD: Nadzieja – miasto, w którym toczy się akcja Twojej powieści, podzielona jest na trzy dzielnice: Wodne Ogrody zamieszkiwane przez bogaczy i kapłanów; Słoneczną Dzielnicę, w której rezydują przeciętni obywatele oraz rzemieślnicy i Beznadzieja – domena przestępców, zboczeńców, sierot i biedoty. Tero i Rita to mieszkańcy najmniej chlubnej dzielnicy, jednak podczas lektury okazuje się, że ich przynależność do gorszej klasy społecznej nie świadczy o tym, jakimi są ludźmi. Jaki jest Twój stosunek do podziałów społecznych? Czy można ludzi oceniać po pozorach?

KR: Podziały społeczne są stare jak pierwsze cywilizacje i myślę, że długo jeszcze będą występować w taki lub inny sposób. Moja książka jest jednym z bardzo wielu dowodów, że ludzi nie można oceniać po pozorach, a najlepiej nie oceniać ich wcale, bo wnioski często są pochopne i krzywdzące dla drugiej osoby.

WD: Co jeszcze przekazujesz pragniesz przekazać czytelnikom za pośrednictwem Upadku Nadziei?

KR: Oprócz zwyczajnie ciekawej historii, żeby nie tracili nadziei, bo z większości sytuacji jest wyjście. I żeby byli milsi dla swojego rodzeństwa.

WD: Jak się czujesz, mając świadomość, że Twoja książka jest już o krok od zagoszczenia na półkach księgarskich?

KR: Jestem podekscytowany, czasami wręcz nie mogę skupić się na codziennych czynnościach (czyli: głównie na nauce). Jedno z moich największych marzeń wkrótce się spełni, a ja po raz pierwszy wezmę do ręki książkę nie Tolkiena, Rowling czy Sapkowskiego, tylko swoją własną.

Autorem ilustracji do książki jest Nikola Prymka

Autorem ilustracji do książki jest Nikola Prymka

WD: Nie boisz się debiutować w tak młodym wieku?

KR: Nie, myślę, że im wcześniej tym lepiej.

WD: Jak możesz ocenić na tę chwilę współpracę z wydawcą? Czy byłeś wcześniej świadomy, jak wygląda proces wydawniczy?

KR: Nie miałem zielonego pojęcia. Interesowało mnie z początku tylko to, że napisałem książkę. Potem dotarło do mnie, że napisanie książki w porównaniu z jej wydaniem to bułka z masłem. Współpracę z wydawcą oceniam na tą chwilę pozytywnie, pani Emilia, z którą kontaktuję się mailowo we wszystkich sprawach wydawniczych, odpowiada wyczerpująco i cierpliwie na moje pytania i różne sugestie, a pan Piotr, który redagował moją książkę, zrobił to w sposób bezbolesny i profesjonalny.

WD: Czy masz pomysł na kolejne książki?

KR: Mam póki co trzy pomysły na kolejne książki, z czego jeden już powolutku realizuję.

WD: Komu poleciłbyś lekturę Upadku Nadziei w pierwszej kolejności?

KR: Każdemu, kto szuka lekkiej, niezobowiązującej lektury, lubi baśnie/fantastykę.  

WD: Jakie są Twoje wskazówki dla młodych twórców, którzy marzą o swoim literackim debiucie?

KR: Nie marzyć, tylko realizować. Starać się pisać regularnie (wiem, że to bardzo trudne). No i zasięgać opinii, gdzie się da, wysyłać, komu się da i nie rezygnować.